wtorek, 16 września 2014

Zaułki Cytadeli. Impresja sobotnia.

Poznańska Cytadela to dla wielu tylko park, miejsce wypoczynku, leżenia na trawie, rodzinnych spacerów.

Pan mąż jako pasjonat fortyfikacji zna to - nie tylko to - związane z historią militarną Poznania miejsce jak własną kieszeń.


W sobotę powłóczyliśmy się mniej uczęszczanymi ścieżkami.
Dzień buchał pełnią życia, dojrzałą stonowaną radością jesiennego dnia. 
Jaśniał kontrastami - letniej temperatury i wrześniowych tonacji jesieni. 



Kasztany spadały z trzaskiem pod nogi. Zbierałyśmy je z Ni, jeszcze lepkie od soków i czekoladowo błyszczące.
W słońcu lśniło babie lato, pobłyskując niewyschłymi jeszcze kropelkami rosy.
Żółtoczerwone liście szeleściły pod stopami. W powietrzu wirował jesienny złoty pył.
W cieniu starodrzewu piął się bluszcz a poskręcane korzenie walczyły z mchem o miejsce na starych murach okalających fort.


Było pięknie.


Chciało się żyć i zadzierać głowę do słońca.

















post signature

1 komentarz: