środa, 24 września 2014

House of cards vel cards in da house


Gdyby nie rodzice, którzy przytomnie i przyszłościowo zapisali mnie na prywatne lekcje  kiedy byłam w podstawówce i gdyby nie liceum z rozszerzonymi językami, nie wiem jaki byłby dziś mój poziom znajomości angielskiego.
Na studiach poziom jego nauczania był tragiczny. Jedna godzina tygodniowo, drewniany akcent lektorki, poziom lekcji i senny klimat dusznej salki zwanej kurnikiem miały chyba podkreślić, jak bardzo uczelnia ma głęboko w poważaniu ten aspekt naszej edukacji.
Wszystko jednak było w naszych rękach - a rozpoczęły się czasy Erasmusa, szerokiego dostępu do szybkiego internetu, wyjazdów zagranicznych, portali i forów gdzie trwały ożywione konwersacje. Ja prowadziłam nawet barwną korespondencję z lekarzem z Bahrajnu, który opowiadał mi o niuansach uprawiania tego zawodu w kraju arabskim. 
Otworzyło się  wtedy językowe eldorado.
I naturalnej, kontekstowej nauki.
Dzisiaj nie wyobrażam już sobie siedzenia z notatkami czy podręcznikami i regularnej nauki - i z powodu zmiany mojej mentalności i totalnego braku czasu. A jednak z językiem mam kontakt codziennie po kilkanaście godzin. Zawodowo i prywatnie.
Czego mi czasem brakuje?
Słówek - kiedy oglądam House of Cards w oryginale:) 
Poziom językowy tego serialu wkracza na tereny slangu politycznego, języka biznesowego, powiedzonek i języka amerykańskiej inteligencji. Dlatego oglądamy serial z angielskimi napisami.
House of cards - jakaż to fajna gra słów!
Ponieważ aktualnie oglądam ten serial i mam w domu karteczki do nauki słówek z Wkarteczkach.pl jakie dostałam na spotkaniu Blogiń.
Wybrałam sobie poziom zaawansowany.
Zestaw można zobaczyć tutaj 
Zestaw składa się z estetycznie opakowanego kartonika z karteczkami zawierającymi pojedyncze słówka. Każde słówko jest osadzone kontekstowo w zdaniu na odwrocie, co ułatwia jego zrozumienie i zapamiętanie oraz późniejsze poprawne użycie.
kurs angielskiego dla zaawansowanych
Do kartonika dołączone jest etui a'la wizytownik. Mamy też etykietki segregatory ułatwiające porządkowanie słówek i wiedzy oraz obrandowaną smycz i czyste karteczki na własne słówka.
I mini płytę z wymową.
Czy warto wydać 59,90 na jeden zestaw? Moim zdaniem tak z jednym ale opisanym niżej - jednak każdy oceni to sam, ze względu na indywidualny poziom języka.
W zestawie dostajemy aż 1000 karteczek z 3000 słówek. I to w skondensowanej formie. 
W moim zestawie słówka są na poziomie CAE/CPE. 
Mam jednak jedna uwagę - wydaje mi się, że w moim zestawie jest trochę słówek z niższych poziomów. Na tym etapie nie  muszę się uczyć jak jest po angielsku żaba czy taksówka...
Chciałabym zobaczyć jeszcze więcej słów z dziedziny biznesu, polityki, ekonomii. 
Chociaż bym może przy 1000 słówkach w pudełku byłoby to trudniejsze do zrealizowania?
Niemniej mam taki postulat:)



Tu słówka idealne przy oglądaniu House of cards:) Sporo znanych, ale bardzo fajnie, że użyte są w kontekście w zdaniu.


A tu przykłady tych, które zdecydowanie bym zamieniła na inne z powyższej tematyki. I nie zgadzam się z wysokim oznaczeniem poziomu trudności.



Zamierzam zrealizować z panem mężem kilka sesji wieczornych... z karteczkami.
Potem będziemy oglądać House of cards bez podpisów:D

P.S Powyższy wpis tak jak wspomniałam ostatnio jest wpisem barterowym - zestaw otrzymałam w prezencie do zrecenzowania na spotkaniu Blogiń
post signature

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz