sobota, 1 czerwca 2013

Dzień Dziecka w Cafe Bebe

Poznaniacy, jeśli jeszcze nie byliście z dziećmi w Cafe Bebe to czas nadrobić te braki.

To kawiarenka skierowana typowo do rodzin z małymi dziećmi.

W Poznaniu nie ma za wiele tego typu miejsc. Sprawdziłam, że konkurencyjny Gauganek jest w ten weekend zamknięty (bardzo to dziwne, kiedy mamy Dzień Dziecka i brzydką pogodę), a w Cafe Bajarka nic się nie dzieje.

I to chyba jedyne tego typu miejsca, stricte dedykowane rodzicom z dziećmi w Poznaniu. Spotkałam się z  pejoratywnym  określaniem ich "gettami dla matek".

Jestem ciekawa, co o nich sądzicie?

Z jedej strony można przytaknąć, że tworzenie tego typu lokali spycha rodziców do społecznej niszy i utrudnia rewolucję obyczajową polegającą na wprowadzaniu młodych rodzin "na salony" i zbudowaniu wrażenia naturalności wokół ich uczestnictwa w życiu towarzysko-kawiarnianym. Z drugiej strony - małe dzieci potrafią być absorbujące, głośne, przeszkadzające.  Jestem w stanie w pełni zrozumieć irytację gości w zwykłej kawiarni, którzy przyszli do niej odpocząć,  gdy tymczasem płacze w pobliżu czy szaleje zaaferowany szkrab. 
Myślę, że jak zwykle powinno to być kwestią wyboru. Jeśli chciałabym iść z maluchem do zwykłej kawiarni, powinnam tam znaleźć proste udogodnienia - wygodne krzesło, dziecięcą zastawę i menu, czyste miejsce w łazience, śliniak. 
Z drugiej strony warto, aby powstawało więcej tego typu miejsc dla rodzin, gdzie uwzględnione są wszelkie specyficzne potrzeby rodzin z maluchami i rodzic może się odprężyć w towarzystwie innych "skazanych na ten los":)


Wracając jednak do  naszej wyprawy:

Z okazji  dzisiejszego święta wraz moją kumpelą Agatą Agat i jej córą Emi wybrałyśmy się właśnie do Cafe Bebe.

Jako, że Dzień Dziecka to również dzień urodzin kawiarni, organizatorzy naprawdę postarali, się aby dzień był dla maluchów wyjątkowy.

Na dzieciaki czekała sala zabaw ze stoiskiem do prac plastycznych - Nina wróciła  z koralami z makaronu i koroną (co prawda wykonanymi głównie przeze mnie...). Można było również stworzyć chociażby czapeczkę z logo kawiarenki. Odbyło się także losowanie drobnych nagród, w którym poszczęściło się Agacie i Emi, a klaun (który zestresował swoją charakteryzacją Ni - a myślałam, że tylko ja mam traumę związaną z postacią klauna) rozdawał baloniki.  Na sam koniec naszego pobytu na buźce Ni został wyczarowany farbkami przepiękny pyszczek tygrysi.  Oszołomiona sytuacją grzecznie poczekała do końca zdobienia, czego się zupełnie po mojej iskrze nie spodziewałam. Oczywiście nie chciała później w domu zmyć makijażu za żadne skarby świata i  poszła spać odciskając na poduszce tygrysi wzór:)

W Cafe Bebe zdecydowanie na plus należy zaliczyć jasne wnętrze, ciepły i stylowy wystrój, atmosferę przyjazności dzieciom i rodzicom (w ubikacji znajdziemy nawet przykręcony nisko nad podłogą wieszak na paper toaletowy), pomysłowość i życzliwą obsługę. 

Na minus - dość skromne menu, raczej wysokie ceny i  małe porcje kawy i deseru, jakie się nam trafiły. (gwoli sprawiedliwości - inne desery były ogromne  - chyba źle wybrałyśmy nasz).
Za to szarlotka Agat należała do najpyszniejszych jakie jadłyśmy obie - a jestem miłośniczką tego ciasta i testowałam je w różnych poznańskich knajpkach. 
Przepyszne nie za słodkie i delikatne cynamonowe jabłka uzupełniało maślane kruche ciasto, które świetnie kontrasowały z lodami i bitą śmietaną. Nasz mus z malin  (największa i wyczekana atrakcją, o którą Ni upominała się od kilku dni) był na tle tej szarlotki tylko poprawny, lecz jego lekka kwaskowość i wyraźne kawałki owoców były chociaż dowodem na naturalność pochodzenia:)

Małym minusem jest także to, że lokal jest nieduży, stąd większość stolików jest malutka i nie za wygodna. Nam na szczęście trafiła się z racji wczesnego przyjścia wygodna kanapa, gdzie zaległyśmy szczęśliwe z tobołkami.

Warto również, aby w menu znalazły się pozycje dla alergików - przy ogromie dzieci cierpiących na uczulenie chociażby na białko mleka przydałyby się desery z mlekiem sojowym czy z bitą śmietaną z mleka kokosowego... Ot,  takie proste marzenie - aby alergicy nie czuli się poszkodowani...

Miejsce jest warte odwiedzenia w spokojniejsze dni. Największą zaletą oprócz bardzo przyjaznej atmosfery jest chyba pokój zabaw i kojec, do których można oddelegować maluchy i samemu spróbować cieszyć się kawą przez pięć minut:)

A Wy jak świętowaliście dzisiejszy dzień?








I na samym końcu rozbrajający dowód przyjazności dziecom...


13 komentarzy:

  1. Zazdroszczę dobrej zabawy, sama chętnie bym się pobawiła takimi makaronami :) za moich czasów na dzień dziecka przed społemem stał wielki miś Coccolino i wzbudzał zachwyt dzieciarni.

    A dziś dzień dziecka spędzam w łóżku, w romantycznym trójkącie z bólem głowy i notatkami z zarządzania. Dzieci z tego nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak miło... My mieliśmy piękny zoo-plan, ale pogoda wszystko zniszczyła. Chciałam zrobić Szymowi przyjemność więc udaliśmy się na wycieczkę 30 km stąd gdzie w galerii miały być pzeróżne atrakcje dla maluchów. Niestety nie było nawet mowy o tym by ktoś pomalował mu buźkę czy zrobił zwierzaczka z balonów bo dzieci było tyle, że właziły sobie na głowy a ludzi z "obsługi" była garstka. Ehh... Przydałby się ktoś z głową w naszym mieście....

    OdpowiedzUsuń
  3. Słońce troszkę wyszło teraz, ale wieje wiatr i dalej jest nieprzewidywalnie. Niestety kolejne dni zapowiadają się identycznie http://pogodynka.pl/polska/prognoza_synoptyczna/poznan_poznan. A poznańskie zoo wymaga wspaniałej pogody - jest wielką połacią otwartej przestrzeni.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z poznańskich miejsc dorzucę jeszcze Kawiarnię Leniwiec na Os. Na Murawie :) Nie miałam jeszcze przyjemności odwiedzić, ale słyszałam wiele dobrego.

    Do Gauganka po pierwszym zachwycie parę lat temu dziś mam uraz - niesmaczne jedzenie i przymusowa opłata za pobyt dziecka w sali zabaw. Owszem, w Cafe Bebe ceny dość wysokie, ale wnętrze i atrakcje dla dzieci to rekompensują.

    OdpowiedzUsuń
  5. O dzięki za nowy adres, na pewno przetestuję:) Co do Gauganka - byłam w celach kawiarnianych tylko raz dawno temu, więc trudno mi oceniać. Dla mnie był tam jeden minus - było tam bardzo ciemno z racji ukrycia w podwórku. Ale raz zaliczyłam tam warsztaty dla rodziców i było bardzo miło. Cafe Bebe z pewnością wygrywa lokalizacją i przytulnością.

    OdpowiedzUsuń
  6. Błagam, tylko nie "dedykowane" ;]

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy tylko ja widzę błąd w napisie "drugie"?

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale numer:) Nie zauważyłam:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś nie dotarłam do Cafe Bebe, chociaż zdjęcia wyglądają zachęcająco. Nie wiem jednak czy nie zbyt dziewczęco? Cóż...z Jasiem odwiedzam Cefe Bajarkę, a byłam kilka razu w Cafe Kika. To zwyczajna kawiarnia, ale ma oddzieloną strefę na podwyższeniu z mnóstwem zabawek. Można napić się kawy, zjeść pyszne ciasto w spokoju ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto znaleźć na fb, bo ogłaszają różne imprezy...https://www.facebook.com/pages/Kika-Caffe-Poznan/400798536651766?fref=ts

      Usuń
    2. Super, dzięki za link - nie słyszałam o tym miejscu:)

      Usuń
  10. trojaczkowa_mamusia2 czerwca 2013 21:26

    a my bylismy tego dnia w naszym poznanskim nowym zoo. Troche popadalo, ale bez przesady, z cukru nie jestesmy! ;) Bylo cieplo i bezwietrznie. Dzieciaki mialy frajde i bylo naprawde wesolo!

    OdpowiedzUsuń
  11. My zoo zaliczyliśmy parę tygodni temu kiedy było parę dni wolnego - dla nas bez auta to cała wyprawa, więc musi być piękna pogoda:) Podobno w Starym Zoo były również atrakcje, ale nie dotarałam. Mialam w planach też instalację w Browarze, ale drzema Bu pokrzyżowała plany:)

    OdpowiedzUsuń