sobota, 25 maja 2013

Spokój. Przemyślenia na Dzień Matki

Już za godzinę kolejny Dzień Matki.

Każdy mój dzień matki bardzo różni się emocjonalnie od poprzednich.
Nie tylko Nina rośnie i się zmienia - zmieniam się też ja i moje podejście do macierzyństwa, postrzeganie siebie.

Czuję spokój.

Głęboką miłość i niesamowitą dumę. Radość.
Ten spokój musiał sam dojrzeć w czasie.


Musiałam okrzepnąć. Musiałam dojrzeć. Musiałam przestać analizować. Zacząć ufać swojej intuicji. I obrać razem z panem mężem pewien kierunek.

Ale to wydaje i się możliwe dopiero jako efekt ewolucji w czasie, zdobywania doświadczenia, uczenia się siebie.
To musiało rosnąć we mnie powoli. Ze swoim panikarskim charakterem nie mogłam być taka od razu... Patrzę na siebie wstecz czasem z uczuciem współczucia, kiedy widzę zestresowaną przerażoną młodą matkę z baby blues przytłoczoną tym, co sobie sama wrzuciła na barki...

Dziś mogę sobie szczerze powiedzieć, że uważam się za dobrą matkę - dobrą matkę dla Niny. Uważam nas za dobrych rodziców.Ufam nam, że robimy to, co dla niej dobre i staramy się dla niej.

Jesteśmy tacy, jakimi możemy być przy swoich wszystkich zdolnościach, cechach charakteru i wadach, ograniczeniach, preferencjach.
Każdego dnia widzę, że obrana przez nas droga wychowania skutkuje napawającym nas dumą rozwojem intelektualnym, społecznym i emocjonalnym Ni. Widzę, jak wrastają w nią ważne dla nas wartości.

Umie powiedzieć "kocham" - wczoraj zrobiła mi najwspanialszy prezent, spontanicznie przytulając się do mnie mocno i mówiąc czule"bardzo Cię kocham mamusiu!"... Uwielbia się przytulać, być głaskana. I przytulać i głaskać nas. Jest bardzo empatyczna i bardzo wrażliwa, bardzo łatwo wyczuwa nastroje i ich zmiany.
Umie poprosić, przeprosić, przytaknąć, ale i zaprzeczyć i użyć swoich argumentów. Staje się osobna. Ale jednocześnie jest tak blisko nas.
Odnajduje się w otoczeniu dorosłych i dzieci. Potrafi bawić się sama i w grupie.
Lubi pomagać w domu, gotować i piec ze mną. Kocha czytać i często sama przegląda książki, naśladując czytanie. Liczy, zna kolory, parę liter, mnóstwo wierszy i piosenek.
Jest bardzo aktywna fizycznie i sprawna. Wszędzie się wespnie, błyskawicznie pobiegnie, podskoczy jak mała pchełka.
Od jakiegoś czasu po przeprowadzce dużo lepiej śpi, je zdrowiej i więcej. Jąkanie się przeminęło z wiatrem jako chwilowa niepłynność mowy.
Robi się niesamowicie samodzielna. Mówi zdaniami złożonym i każdego dnia zaskakuje nas skojarzeniami i powiedzonkami. Łatwo można z nią porozmawiać, negocjować.
Dzięki naszym metodom nigdy nie mieliśmy żadnych scenek sklepowych, histerii, znaczących epizodów wymuszania. (w czym zdecydowanie pomogły mi świetne warsztaty   dla rodziców  sprzed bodajże roku z komunikacji bez przemocy)  Na dodatek Ni po zabraniu jej ze żłobka w ogóle nie choruje.

Czy czegoś chcieć więcej??? Kocham moje dziecko nad życie i wiem, że ono mnie kocha, że jest radosne. To takie małe - wielkie szczęście.

Życzę sobie uczucia takiego spokoju i ufności na stałe.
I Wam też.

Chciałam Wam z okazji tego dnia zaprezenować książeczkę dla dzieci o odwiecznym cyklu miłości macierzyńskiej czytaną na You Tube, pt. "I love you forever I likeyou for always", która zapadła mi w pamięć i bardzo, bardzo wzrusza za każdym razem. Ostrzegam - to straszliwy wyciskacz łez!


P.S 2

I tak przyjdzie za 12 lat i powie, że mnie nienawidzi. A ja będę wiedziała, że to normalne:)

P.S 3

Mojej mamie dziękuję za miłość i wsparcie jakie dostaję od niej po dziś dzień.
Mamie pana męża - za to, że jest mamą człowieka, który jest tak zakochanym po uszy w córce ojcem:)

2 komentarze:

  1. Heh znam tą książeczkę, zawsze przypomina mi się jak Joey z "Friends" ją czytał

    http://www.youtube.com/watch?v=BAxrTyV9afs

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany, nie wiedziałam:) Dzięki za linka:)

    OdpowiedzUsuń