Aby zmierzyć, ileż to metrów książek dla dzieci składujemy w domu.
Bardzo spodobała mi się ta akcja.
My zbudowaliśmy dwie wieże - jedną stricte dziecięcą, a drugą wieżę z książkami, jakie my trzymamy dla Bu na przyszłość.
A trzecia najmniejsza kupka to kilka pozycji o dinozaurach - zaczyna się robić zaczątek małej kolekcji.
Nie tylko można się zabawić całą rodziną. Bo ja rzucam hasło, pan mąż asekuruje wieżę, a Bu patrzy podejrzliwie na szalejących rodziców. Okazuje się, że dziecię jest świetnym pomocnikiem i największą frajdą jest uszczuplanie stosika i przynoszenie mi książek do ponownej alokacji na półkach.
Można powspominać swoich literackich faworytów z dzieciństwa.. Pogłaskać stare okładki z ukochanymi ilustracjami, z pachnącym upływającym czasem papierem, z wymiętolonymi okładkami. Oj jak ja zamęczyłam pewne wydanie Dzieci z Bullerbyn... Na szczęście nadal je mam! Jedyne słuszne wydanie:))
Nasze wieże łącznie mają około dwóch metrów.
Cieszymy się i chwalimy, bo jeśli ma sens jakikolwiek lans, to niech będzie to lans czytelniczy.
Ważne tylko, by naprawdę czytać, a nie składować pozycje w imię wizerunku...
Zresztą ileż to książek z Ni mamy przeczytanych i oddanych do biblioteki - raz w tygodniu robimy rundkę po ok 8 nowych pozycji.
Ilość książek to tylko pewien wskaźnik - ważniejsze jest to co w nich jest, a najważniejsze... to co zostaje z nich w głowie....
Kiedyś czytałam o dwóch dziewczynach, które założyły firmę rekomendującą książki i dobierającą bibliotekę domową czy firmową. W imię pomocy zabieganym biznesmenom i w imię budowania wizerunku poprzez książki. Nie wiem czy firma nadal funkcjonuje, nie mogę jej wygooglać. Zresztą czyż ma sens, kiedy w dobie Internetu można skorzystać z kilku porządnych i anonimowych serwisów z rekomendacjami literackimi?
Ciekawy artykuł właśnie na ten temat - książek w domu, miejscach i sposobie ich przechowywania i o tym, co o nas mówią znajdziecie tutaj
A jak u Was ze składowaniem literatury dziecięcej?
http://www.kulturanamiare.pl/doradztwo_czytelnicze/ ?
OdpowiedzUsuńAnia S
Dziękuję za linka!
UsuńPiękne stosy! U mnie takich nie ma, zaledwie pudełko z książkami Antuana i dwie pozycje okołodzieciowe. Tyle z naszych. Żałuję, ale w domu nie nauczono mnie poszanowania dla książki - chcesz, idź do biblioteki. No i tak latałam i wymieniałam, ale swojej >swojej< książki nigdy nie dostałam. (Chociaż właściwie przypomniało mi się, że dziecięce książki przecież miałyśmy, mama nam czytała... ale co się z nimi stało? Nie mam ani jednej pozycji z dziecięcych lat:])
OdpowiedzUsuńAntuan będzie miał swój stos, już ja o to zadbam!
No i teraz właśnie czekamy (już powinna dotrzeć) "Mama, która zapomniała" - z Twojego polecenia. Dostała, w Twoim rankingu 10/10 to kupiłam:D
Bla bla, książka, którą zamówiłam, to Jak mama została Indianką, coś mi się pomerdało;)
UsuńU nas ksiazki Piotrka nie mieszcza sie juz na jego regale, a w kartonie spakowane czekaja pozycje dla braciszka.
OdpowiedzUsuńooo ja cię ale wielka budowla :) my też mamy swoją zapraszam do obejrzenia :)http://anibarpiomar.blogspot.com/2013/10/ksiazki-ksiazki.html
OdpowiedzUsuńAch Dzieci z Bullerbyn! Moja najukochańsza na świeci książka. Mam wydanie z 1964 roku ale ciągle jest w całości :). Tylko za młodu nikt mnie nie pilnował więc obrazki są pokolorowane :P.
OdpowiedzUsuńfajny pomysł :) u nas chyba wieża by nie ustała bo mamy trójkę dzieci, każde ma swój bogaty księgozbiór. my mamy dwa potężne połączone po ślubie księgozbiory, zasilane systematycznie od dziesięciu lat. po prostu dokupujemy wciąż kolejne półki i regały :)
OdpowiedzUsuń