Va'esse deireádh eap eigean...
Czyli po elficku wg Andrzeja Sapkowskiego i sagi o Wiedźminie - coś się kończy, coś się zaczyna.
Koniec roku nie był łaskawy i to nie tylko dla mnie ale i mojego otoczenia.
Prawdę mówiąc obfitował w całkiem obrzydliwie beznadziejne zdarzenia.
Stąd zupełna niechęć do blogowania, które wydawało się w tym okresie zupełnie niewłaściwe i płaskie jak powierzchnia mózgu popularnych celebrytów.
Odezwały się prawa Murphy'ego a zwłaszcza 25te: Wszystkie sprawy szlag trafia jednocześnie.
Oczywiście, zawsze jest jakieś wyjście. Ale jak mówi Murphy: Najlepsze wyjście jest zawsze zaminowane.
Dlatego trzeba nastawić się na działanie i wejść w paszczę lewa z piką w pozycji bojowej. Co też czynię, podejmując wyzwania.
Widoczny minusowy efekt stresorów to hurtowe gubienie przeze mnie włosów.
Za chwilę będę przypominać zmartwionego Golluma :D

Nie dajcie się, dbajcie o zdrowie i bliskich, pielęgnujcie przyjaźnie, bądźcie aktywni na wielu polach. I do przeczytania w przyszłym roku, oby.
Trzymamy kciuki za powodzenie. Spokojnego Nowego Roku.
OdpowiedzUsuń