wtorek, 27 sierpnia 2013

Pani Na Opak gryzmoli

Jak wyglądało dzisiejsze spotkanie zapoznawcze w przedszkolu, którego celem była wspólna zabawa dzieci, wychowawczyni i rodziców?

Było bardzo miło i kameralnie.

Przy czym oczywiście Ni pokazała pazura.

Zaczęło się super. 

Dzieci miały wejść pod kolorową płachtę i tam szaleć. Oczywiście polecenie to zostało wykonane z radością.
Ale kiedy dzieci miały zejść spod tegoż koła, Ni została stanowczo w miejscu, bo tam jej się przecież podobało.
Kiedy dzieci miały podejść do rodziców, rozpoczęła spektakularne i fikuśne ślizganie się aby inni zwrócili na nią uwagę.
Kiedy dzieci miały iść rysować, chciała  zająć się zbieraniem porozrzucanych piłeczek i rozdawaniem ich wszystkim dzieciom i rodzicom.
Kiedy tatuś przekonywał ją do tego, by usiadła przy stoliku - stwierdziła że ma dosyć i "idziemy do domu!"
Kiedy udało się ją nakłonić i dzieci miały rysować dłonie rodziców, wszystkie pięknie je odrysowywały - wszystkie oprócz Ni, która miała ochotę ekspresyjnie zagryzdać kartkę.



Czuję, że pani wychowawczyni na początku nie będzie miała z nią lekko:)
Choć jest w tej swojej niezależności bardzo urocza i nienachalna, to jednak z pewnością poskramianie jej i ogarnianie pozostałej jedenastki maluchów nie musi być wymarzonym zadaniem pani wychowawczyni.

Lekcja numer jeden życia przedszkolnego zaliczona.

Nie zawsze się jest gwiazdą.:)
Jeśli nie dostosujesz się do reguł życia w grupie, zostajesz sam:).
Niekoniecznie osiągniesz swój cel mówiąc bardzo głośno.:)
I nie zawsze można iść do domu, kiedy już ma się dosyć:)


A reszta przed nią i przed nami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz