Urlopowanie na Mazurach było bardzo nostalgiczne.
Kolejne smaki, miejsca, zapachy, widoki sprawiały, jakby coraz bardziej luzowały mi się sznurówki gorsetu szarej, stresującej codzienności.
Wdychałam zapach sosnowej puszczy i jezior, podziwiałam niskie drewniane, przycupnięte w wioskach chatynki.
Cieszyły mnie nawet krowy pasące się na łąkach i przemykające dróżkami koty...
U rodziców odkopałam z łezką w oku archiwa książek dziecięcych, opasłe tomy licealnych pamiętników i korespondencji z najlepszą przyjaciółką M., zajrzałam przez płot do swojego liceum patrząc na trawnik, na którym leżałyśmy kiedyś grupowo udając, że się uczymy do klasówek...
Wysypiałam się i utuczyłam się na szczodrej maminej kuchni (na pewno rozumiecie, że można tęsknić chociażby do smaku domowej marchewki z groszkiem:) . Tata obwiózł nas po okolicznych atrakcjach, które mogłam pokazać Ni.
Ten pełen komfort miałyśmy z Bu dzięki moim rodzicom - czułyśmy się jak gwiazdy na gościnnych występach:)
Dziś płynąc promem, czując bryzę jeziora i promienie na twarzy poczułam wolność, błogość i oczyszczenie pomieszane z wielką nostalgią. Wzruszenie chwilą zaszkliło się w oczach i posmakowało słono...
Tydzień to zdecydowanie za mało, by odblokować wszystkie zapchane stresem i codziennością czakry.
Ale tak dobrze jest móc choć trochę upuścić sobie tej pary:)
 |
| Widok na Bełdany w Wierzbie, gdzie znajduje się dom pracy twórczej PAN i atrakcją jest przeprawa promem na drugi brzeg |
 |
| A na lokalnym ryneczku można kupić torbę eko suszonych pomidorow za jedyne 1,5 zł... |
 |
| Mikroskopijny fragment biblioteczki mojego dzieciństwa w archiwach u rodziców |
 |
| Mazurskie gofry - czysta rozpusta |
 |
| Widok z portu w Rucianem-Nidzie |
 |
| Wywieszka prosi o ciszę z powodu lęgu piskląt bociana czarnego - co jest ewenementem na skalę światową |
 |
| Łakome i bardzo śmiale zwierzaki z Kadzidłowa |
 |
| Uzbrojenie pikinierów szwedzkich czyli miasteczkowe wakacyjne atrakcje dla gawiedzi |
A jak Wasze odpoczywanie?
Moje ukochane żeglarskie przeddziecięce miejsca na tych pięknych fotach :) Ale może mi się uda w sierpniu trzy dni pożeglować TAM :)
OdpowiedzUsuńCudowne miejsce...!
OdpowiedzUsuńJa chcę na Mazury! :)
OdpowiedzUsuńoo nasz Humorusiek :) miło było pokawkować się z Tobą w ogrodzie. szkoda, że więcej czasu nie było...
OdpowiedzUsuńUwielbiam park dzikich zwierząt w Kadzidłowie:) i gofry też uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńW środę wyjeżdżamy się mazurzyć...nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńTe gofry to mi się będą śnić po nocach teraz ...
OdpowiedzUsuńO, pochodzimy z małej zapyziałej mazurskiej wiochy...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń