Kilka osób przypisuje mi czasem "skrzywienie feministyczne"
Nazwałam to zespołem przewlekłej przeczulicy feministycznej :P .To taka przewlekła przypadłość objawiająca się emocjonalną reakcją i krytyką w sytuacjach wyczucia zachowań, komunikatów i sytuacji dyskryminacyjnych, jakie można włożyć do koszyka z etykietą " męski seksizm i szowinizm- mizoginia- gynofobia - patriarchalne podejście."
Wiadomo, że (źle pojęty) feminizm budzi u niektórych facetów (i kobiet też) obsesyjny lęk:
A mi mój osobisty mały feminizm pozwala na różne obserwacje i przemyślenia.
Chociażby wczoraj w pracy na spotkaniu zapaliła mi się czerwona lampka. Mianowicie podczas szkolenia usłyszałam o przewidywaniu profilu socjodemograficznego grupy docelowej: "jeśli ktoś odwiedza rano Puls Biznesu, w ciągu dnia serwisy newsowe a wieczorem you tube, to z dużą dozą pewności można powiedzieć..."
I tu ja pomyślałam: " że jest zmęczonym menadżerem/ką, ale na pewno zaraz usłyszę, że facetem..."
Oczywiście prowadzący dokończył: "że jest mężczyzną".
Tadaaaam. I got ya!
Ale przecież nie mus tak być.Co jeśli asumpcja jest błędna?
Albo kiedy na spotkaniu korpo słyszę od kolegi z pracy w swoim i innych pań kierunku: "Aaaale ja bardzo lubię, kobiety, bardzo je cenię, naprawdę" , to wypowiedziane na początku ALE robi mi bardzo wielką różnicę i tylko cedzę z ironicznym uśmiechem przez zęby "No to niesamowicie się cieszę, fantastycznie..."
A dzisiaj czytałam Ni Tupcia Chrupcia.
Już jakiś czas temu zastanowiło mnie, że w serii (niestety podobnie jak w ulubionej serii Ni o Zuzi z Mądrej Myszy) jedynym portretowanym rodzicem jest w zasadzie matka. A ojciec jest praktycznie nieobecny - a jeśli się pojawia, to właśnie w gangu wraca zapracowany do domu.
A mama - oczywiście siedzi w domu, sprząta, gotuje i zajmuje się dziećmi.
Ok, dla szerokiego grona małych odbiorców tak wygląda codzienna rzeczywistość (choć wcale nie jestem całkiem przekonana).
Wkurza mnie jednak kontekst.
Dziś przeczytałam Ni wypożyczony w ciemno tomik o Tupciu, który nie chciał iść do przedszkola. Dotychczasowe części były przecież całkiem sensowne i niosące pozytywne wartości.
A w nim Tupcio odmawia pójścia do rzeczonej placówki.
Dlatego też jego przebiegła matka pozwala mu zostać w domu i sama zajmuje się prozaicznymi czynnościami - sprzątaniem, gotowaniem. Aby pokazać mu jakie to NUDNE, bezwartościowe i zniechęcić go do bycia z nią.
Oczywiście zajmuje się także plotkowaniem przez telefon, kiedy Tupcio prosi, aby się nim zajęła (na towarzyszącej ilustracji wokół jej głowy unosi się znamienne "bla, bla, bla").
Dochodzi do tego plotkowanie na spacerze - matka przedstawia wtedy koleżance plotki zasłyszane wcześniej przez telefon...
Cholerka, mam niesmak.
Przypuszczam, że wynika to z tego, że seria ma różnych autorów, czasem polskich, czasem jest to tłumaczenie z włoskiego i tomiki są nierówne pod względem języka, stylu i treści.
Ten był mocno irytujący. Przeczytałam go więc Ni po swojemu...
Ale moja czerwona lampka zapala się też w innych sytuacjach.
Kiedy w pseudo-zabawnej książce pada sformułowanie: "Ona uważa, że chłopaki śmierdzą i nie używają chusteczek (Malina Prześluga "Ziuzia") - to po przejrzeniu odkładam ją i nawet nie czytam (także z innych względów - języka i banalności treści).
Albo kiedy w bajce animowanej między kucykami pada zwrot " Głupia jesteś?Oszalałaś" - nie zamierzam jej włączać więcej swojemu dziecku. Nina zresztą się nauczyła, że kucyki są głupie, bo brzydko się do siebie odzywają. Podobnie jak np. goniąca za karierą i urodą Barbie czy Truskawkowe Ciastko (kurcze, złapałam się na nowej kompetencji - znajomości tytułów bajek..)
Wcale jednak (mam nadzieję) nie przeginam w żadną stronę - to jest bardzo złe. Ale staram się promować dobre wzorce, a sytuacjach, kiedy poczułam się niekomfortowo po prostu mówić o tym, naprostować klimat (jeśli można).
I wiecie co, nawet jeśli to śmieszna dla kogoś przeczulica, to uważam, że koniec końców coś pozytywnego z niej wynika nie tylko dla mnie (między innymi dlatego, że pracuję w branży marketingowej nałogowo bazującej na seksizmie i stereotypach i to jest moim swoistym żyroskopem), ale końcowo - dla Niny i jej charakteru, jej śmiałości, jej rozwoju. :P
A Wy?
Czy przyglądacie się pod tym kątem sytuacjom, w jakich jesteście ale i treściom dla dzieci - książkom, bajkom, zabawkom?
Czy zwracacie na to uwagę, a może traktujecie kwestię płci, języka, stereotypów swobodnie?
P.S Dziękuję za reakcję na zaproszenie do ankiety. :))
I nie, zapewniam - zamknięcie bloga nie było aktem narcyzmu jak to się pojawiło w komentarzu... Zaręczam - nikomu nie życzę takich przykrości. No, może poza ich sprawcami...
A powód ankiety? - Wasz response jaki mi się po ponad trzech latach prowadzenia bloga zdarzył sprawił, że mocno mnie zaintrygowało kto i dlaczego mnie czyta po cichu.
Dziękuję i ściskam wirtualnie Was po drugiej stronie. To naprawdę niesamowite uczucie, że tę pisaninę ktoś czeka i jak się okazuje jak na razie - większość z Was czyta każdy post.
To wyróżnienie!
P.S 2 Pomyślałam, że od dzisiaj będę wrzucać wybrane utwory, jakie mi towarzyszą na co dzień i którymi chcę się z Wami nimi podzielić
Dzisiaj - śpiewająca modelka Karen Elson i swego czasu żona Jacka White z The White Stripes i The Raconteurs. Bardzo fajny bluesowo-folkowo-modern rockowy kawałek.




Świat jest taki, jak wszyscy widzimy. Czasami trudno znieść pewne sytuacje, tylko dla tego, że jest się kobietą. Wielokrotnie przypisywano mi cechy charakteru, upodobania i potrzeby ze względu na płeć. Nie umiem tego dokładnie opisać, ale...
OdpowiedzUsuńWielu mężczyzn (w tym mój mąż !!!) zakłada, że skoro jestem w domu, wychowuję dzieci i sprzątam, gotuję, robię zakupy itd. itd. to automatycznie lubię to robić i oczywiście moim marzeniem jest być perfekcyjną panią domu!!!
Skoro sama wybrałam taką opcję (opieka nad dziećmi, a nie kariera) to nie mam prawa narzekać. Albo dlaczego oburzam się, gdy koledzy w pracy w czasie przerwy włączają na jedynym telewizorze pornole i głośno komentują atrybuty pań i całą akcję?
Wyłapuję nierówności społeczne w filmach, książkach, a odkąd zostałam matką także w bajkach. Mam dwóch synów, więc moim zadaniem dla przyszłych pokoleń jest wychowanie dalekich od uprzedzeń facetów. Boję się, że mi się nie uda, bo brak pozytywnych wzorców dookoła...
Fajny wpis, pozdrawiam :)
Au, bajki to moje osobiste przeczulenie po kontakcie z dziećmi. Może to głupie, co napiszę, ale miałam nieodparte wrażenie, że oglądając seriale emitowane na kanale Disneya moje kuzyneczki stają się małymi szatanami, o nieprzyjemnych charakterach. Przenoszą chamskie zachowania i odzywki na swoje relacje, choć jest to tylko "wzbogacenie" wzorca, jaki otrzymują niestety od rodziców. Widziałam też, że papugują sposób mówienia z bajek, nienaturalnie akcentując i podnosząc głos, jakby same były małymi Hannah Montana. Nie chciałabym, żeby moje dziecko było tak karykaturalne.
OdpowiedzUsuńAch, i dodam, że w związku z tym, że trudnię się typowo męskimi zajęciami, zarówno na studiach, jak i w czasie wolnym, nie omieszkałam słyszeć, że "kobiety po rolnictwie lądują w urzędach" oraz "po co łazisz na siłownię, dziewczynie wystarczy bieganie i jest ładna". Na szczęście sami sobie wybieramy znajomych i ten komfort pozwolił mi ich skreślać z listy potencjalnych przyjaciół :)
UsuńMoja Lena też uwielbia Tupcia Chrupcia... chociaż też zauważyłam, to co ty, że występuje tam praktycznie tylko matka. Ostatnio czytaliśmy Tupcio Chrupcio Kapryśna myszka... to w ogóle jakiś taki nie smak miałam po tej części bajki...
OdpowiedzUsuńReklamy podobnie pokazują, ze kobiety w kuchni, a ojcowie robią ciekawsze rzeczy...
elais
Ale jak już się facet pojawi w reklamie to jest ekspertem! On WYTŁUMACZY kobiecie co trzeba zrobić, zeby było czyste, pachnące lub smaczne....;p
UsuńCieszę się, że nie tylko ja to widzę. I że rośnie nam dzięki świadomym mamom małych facetów trochę inne pokolenie;) Co nie znaczy, że widzę przed Ni tylko nowy wspaniały świat. Pewne rzeczy wynikające z biologii pewnie się nigdy nie zmienią...
OdpowiedzUsuńJa kiedyś dostałam wścieku jak zobaczyłam w księgarni książeczki. Różowe "Opowiadania dla pięknotek" i "Opowiadania dla ślicznotek". Oraz niebieskie "Opowiadania dla urwisów" i "Opowiadania dla łobuziaków". Albo coś podobnego, już słowo w słowo nie pamietam.
OdpowiedzUsuńNożeszszsz.... A mój syn to nie jest piękny? A moja córka to nie jest urwisem? Co to za bezczelne szufladkowanie?!